Właśnie słucham sobie Marillionowego Radiation i po raz kolejny dochodzę do wniosku, że to strasznie niedoceniana płyta. Co prawda znajomy Irlandczyk krótko po wydaniu posunął się do stwierdzenia, że to najlepsze dzieło M. od czasu Misplaced Childhood, ale szybko się wycofał z tego stwierdzenia; natomiast większość pozostałych opinii mieszała album z błotem.
Tymczasem takie Under the Sun czy Three Minute Boy to naprawdę rewelacyjne kawałki, fragment „No religion, no restraint” wpadł mi w uszy przy pierwszym odsłuchaniu niekompletnej wersji demo z jakiegoś audioklipu rozprowadzanego przez zespół po sieci. Do tego jeszcze A Few Words for the Dead... Fakt, że album brzmi dość „ciasno”, a może nawet „kartonowo”, ale ma to swój niewątpliwy urok. Fajna płyta. :-)
Tymczasem takie Under the Sun czy Three Minute Boy to naprawdę rewelacyjne kawałki, fragment „No religion, no restraint” wpadł mi w uszy przy pierwszym odsłuchaniu niekompletnej wersji demo z jakiegoś audioklipu rozprowadzanego przez zespół po sieci. Do tego jeszcze A Few Words for the Dead... Fakt, że album brzmi dość „ciasno”, a może nawet „kartonowo”, ale ma to swój niewątpliwy urok. Fajna płyta. :-)