IDL

2012-01-31

Cud niepamięci

Jak mówi ludowa mądrość, jak się nie obrócisz, dupa zawsze z tyłu. Mając to na uwadze, nic nie zmieni faktu, że 67 lat temu Bydgoszcz — tak jak wiele innych miejsc na świecie — została wyzwolona między innymi przez Armię Radziecką. Sowietów, Ruskich, kacapów, moskali, azjatycką dzicz — jak zwał, tak zwał, ale fakt pozostaje faktem. Towarzyszyli im rzecz jasna żołnierze polscy, to kolejny fakt. Notabene, byli oni wyszkoleni, wyposażeni w sprzęt i częstokroć dowodzeni przez Armię Czerwoną. Tymczasem większość oficjalnych mediów — w tym władze Bydgoszczy — na głowie staje, byle tylko uniknąć przymiotnika „radziecki” oraz jakiejkolwiek wzmianki o tych tysiącach ludzi, którzy walczyli na naszych ziemiach. Prowadzi to do takich absurdów, że z podlinkowanego w poprzednim zdaniu artykułu ktoś mniej lotny mógłby wywnioskować, że Bydgoszcz wyzwolili „żołnierze polscy i nieznani Polacy”. Oczywiście, żołnierze Armii Radzieckiej wyrządzili na wyzwalanych terenach wiele krzywd, niegodziwości i zbrodni. Na początku wojny zajęli zbrojnie znaczne obszary Polski. Niemniej faktu późniejszego wyzwolenia nadal to nie zmienia — tak samo, jak przemilczanie.

2012-01-10

Wpis organizacyjny nr 1

Do szanownych komentatorów mojego bloga mam trzy drobne prośby/uwagi:
  1. Warto się orientować, jakiej płci jest osoba, której blog komentujecie.
  2. Jeśli w opisie swojego bloga wyrażacie aspiracje do bycia pisarzem, warto na początek zaopatrzyć się w słownik ortograficzny („kredki” zdecydowanie przez „d”).
  3. Jeżeli komentarz do mojego wpisu ma się ograniczyć do hasła „super blogasek, wbijaj do mnie na adres...” to oszczędźcie sobie (i mnie) zachodu – takie wpisy będę usuwał, zajrzeć do was raczej też nie zajrzę.
Poza tym masę serdeczności wam przesyłam w nowym roku. :-)

2012-01-09

I jeszcze raz od nowa

Postanowienia noworoczne to temat nudny i ograny. Wszyscy je mają, mało kto ich dotrzymuje. Ja miewam je czasami, nie dotrzymuję praktycznie nigdy. :-) Podejrzewam, że w tym roku nie będzie inaczej — raczej nie zacznę uprawiać joggingu, na ściankę do wspinaczki wybiorę się może raz (bo potem najprawdopodobniej ręka się na mnie obrazi), nie napiszę zbyt wiele. W tej ostatniej kwestii mam tylko nadzieję, że uda mi się podwoić liczbę wpisów w stosunku do minionego roku, co nie powinno być szczególnie trudne. :-)

Przełom zeszłego i bieżącego roku był dziwny, ponieważ w ogóle go nie odczuwałem. Częściowo wpłynęła na to pogoda — mało ciekawe połączenie jesieni z wiosną, dobijające psychicznie i fizycznie. Zazwyczaj bywało tak, że w okolicach świąt Bożego Narodzenia wpadałem w apokaliptyczny nastrój przełomu, końca i początku, który umiejętnie podsycałem soundtrackiem z „Blade Runnera” i wpatrywaniem się w płatki śniegu (lub krople deszczu) błyskające w świetle lamp ulicznych. Tym razem nic z tych klimatów (nie tylko z powodu pogody), nawet liczne pokazy ogni sztucznych nad Bydgoszczą, które podziwialiśmy rodzinnie z krańców miasta, nie zrobiły na mnie jakiegoś szczególnego wrażenia. Czas, który w skali mikro mam podzielony na odcinki i odcineczki, w skali makro stał się rwącym, jednolitym nurtem...