Ulice miasta przyozdobił kolejny wykwit umysłu Prezydenciunia - biegacze. W zamyśle Sołtysa te niemal dwumetrowe figury, w kolorach symbolizujących różne rasy, mają reklamować zbliżające się Mistrzostwa Świata Juniorów w Lekkoatletyce. Tymczasem prezentują się... nijako, jak manekiny, które ktoś zostawił podczas likwidacji sklepu i zapomniał zabrać. Widziałem dwa „zestawy” (bo jest ich więcej) - na zbiegu Śniadeckich i Gdańskiej oraz na wylocie Mickiewicza. W tym drugim miejscu stoi na przejściu samotny żółtawy biegacz, stylizowany na piaskowiec, i wygląda niestety zupełnie od czapy, nie na miejscu, bez sensu... Sprawia wrażenie, jak by się rozglądał, gdzie tu dać nogę! A tymczasem do końca kadencji Sołtysa jeszcze ponad dwa lata... :-/
P.S. Miałem okazję przyjrzeć się biegaczom bliżej, również na Starym Rynku. Już wiem, co jest z nimi nie tak - bolą ich krzyże!!!
P.S. Miałem okazję przyjrzeć się biegaczom bliżej, również na Starym Rynku. Już wiem, co jest z nimi nie tak - bolą ich krzyże!!!
5 komentarzy:
A mi się nawet te figury podobają. Nadają taki, hm jakby to określić... - groteskowy klimat temu szaremu, rządzonemu przez kiepskiego sołtysa, miastu.
Chociaż fakty wskazują, że pomysł stawiania figur zbolałych biegaczy nie wysztkim się spodobał.
Od razu zaznaczam, że nie mam z tym nic wspólnego! :-)
Niestety, poziom chamstwa i wandalizmu u nas jest porażający. Może gdyby winowajcom, po złapaniu na gorącym uczynku lub udowodnieniu winy, łamano nogi w kolanach, to następni by się trochę zastanowili. Tak samo postępowałbym z pseudograficiarzami, niszczycielami budek telefonicznych, pijącymi piwo w komunikacji miejskiej... lista jest długa.
Z innej beczki: Maciej, gdzie byłeś, jak Cię nie było? Zamówiłeś już nowe M? ;-)
Właściwie cały czas byłem. Tylko przeprowadzka do własnego M i pewne wstrząsy osobiste nie sprzyjały kontaktom z otoczeniem. Wracam jednak do żywych i intelektualnie się budzę:) Może z zimowego snu wyrwały mnie pokraczne figury, które codziennie gdzieś mijam?
Co do Marillion: nie, nie zamówiłem:-( Teraz już zresztą nie ma sensu zamawiać, bo i tak moje nazwisko nie znajdzie się we wkładce. Pozostaje mi odliczanie do premiery. A do tej pory będę przyzwyczajał się do tytułu (coś kiepski mi się wydaje), wypatrywał kolejnych podcastów i od czasu do czasu słuchał "Real Tears for Sale" (średniego kawałka IMO). Ale nie marudzę. Cieszę się, że płyty i trasa jeszcze w tym roku! Jak mniemam ty HIR już zamówiłeś:)
veni vidi vuomi ; )
przyjechałam, będę Cię garściami zachęcać do przeczytania zaj................................ten, no ;), prozy Grzędowicza, Jarosława zresztą, i aha, jeszcze mogę Ci pożyczyć zdrowych wesołych i sto złotych, ale w rublach.
M'kay?.....
:* \m/ ;>
W kwestii biegających biegaczy, którz niby biegną (the running runners are running [LOL]), jednocześnie stojąc, porozrzucani bez ładu i głębszego pomysłu po całym Centrum. moim zdaniem wyglądają oni raczej jak zagubieni w przestrzeni (sic!) ŁYŻWIARZE.
A co do komentarza o chamstwie i karach - w pełni popieram, ale to kolega wie, siedząc obok... :-)
Prześlij komentarz