Wieść gminna niesie, że próba zorganizowania referendum w sprawie odwołania Prezydenta Bydgoszczy nie powiodła się - inicjatorzy nie zebrali podobno wymaganej liczby niecałych 30 tys. głosów. Przykro, jeśli okaże się to prawdą, ciekawi mnie, ilu ewentualnie głosów zabrakło.
Smutne natomiast, że w jednym z portali społecznościowych pojawiają się komentarze pracowników Urzędu Miasta, że „bydgoszczanie nie dali się omotać”. Mój punkt widzenia jest taki: grupa inicjatywna wykorzystała nastroje panujące wśród mieszkańców naszego miasta. Trudno tu mówić o omotaniu - pewna, mam nadzieję, że wystarczająco spora, grupa ludzi była (i jest) niezadowolona z działań Prezydenta, z tego, co na co dzień widać na bydgoskich ulicach, a inicjatorzy referendum skanalizowali to niezadowolenie. Oczywiście, chcieli przy tym ugrać swoje sprawy, ale wydaje mi się, że nie mieli na to szans. Nawet gdyby udało im się doprowadzić do głosowania nad odwołaniem, nie oznacza to, że automatycznie na tym skorzystają podczas, powiedzmy, wyborów na nowego Prezydenta miasta.
Obawiam się natomiast, że rozpocznie się teraz kampania, by pokazać, jakiego to wspaniałego Prezydenta ma Bydgoszcz, i że grupie oszołomów nie udało się mu zaszkodzić. A nie mam pewności, czy Mściwy Konstanty nie wymyśli jeszcze czegoś, żeby pognębić swoich oponentów - tak jak pozwał do sądu kibiców Zawiszy, protestujących przeciw cyrkowi wokół nazwy stadionu, choć liczę, że w tym przypadku trafiła kosa na kamień.
Smutne natomiast, że w jednym z portali społecznościowych pojawiają się komentarze pracowników Urzędu Miasta, że „bydgoszczanie nie dali się omotać”. Mój punkt widzenia jest taki: grupa inicjatywna wykorzystała nastroje panujące wśród mieszkańców naszego miasta. Trudno tu mówić o omotaniu - pewna, mam nadzieję, że wystarczająco spora, grupa ludzi była (i jest) niezadowolona z działań Prezydenta, z tego, co na co dzień widać na bydgoskich ulicach, a inicjatorzy referendum skanalizowali to niezadowolenie. Oczywiście, chcieli przy tym ugrać swoje sprawy, ale wydaje mi się, że nie mieli na to szans. Nawet gdyby udało im się doprowadzić do głosowania nad odwołaniem, nie oznacza to, że automatycznie na tym skorzystają podczas, powiedzmy, wyborów na nowego Prezydenta miasta.
Obawiam się natomiast, że rozpocznie się teraz kampania, by pokazać, jakiego to wspaniałego Prezydenta ma Bydgoszcz, i że grupie oszołomów nie udało się mu zaszkodzić. A nie mam pewności, czy Mściwy Konstanty nie wymyśli jeszcze czegoś, żeby pognębić swoich oponentów - tak jak pozwał do sądu kibiców Zawiszy, protestujących przeciw cyrkowi wokół nazwy stadionu, choć liczę, że w tym przypadku trafiła kosa na kamień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz