Po głębszym zastanowieniu doszedłem do wniosku, że nie wybiorę się na drugą turę głosowania. Odczuwam z tego powodu lekki dyskomfort, bo trafia do mnie argument o obywatelskim obowiązku. Stwierdziłem jednak, że skoro prezydentem zostanie albo Komorowski, albo Kaczyński, a żaden z nich moim kandydatem nie jest, to będę miał przynajmniej czyste sumienie, że nie przyłożyłem ręki do ich wyboru. Zastanawiam się ewentualnie nad pójściem i oddaniem nieważnego głosu. Cały czas intryguje mnie, co zrobi Napieralski – moim zdaniem powinien powiedzieć, że decyzję pozostawia swoim wyborcom i nie popierać żadnego z kandydatów.
2 komentarze:
Ale jednocześnie dajesz do ręki i nie tylko, argument tym, którzy będą mogli powiedzieć: "owszem, nie jest Twoim kandydatem, ale nie głosując stwarzasz większe szanse na wygraną np. prezesa".
Z dwojga złego ja osobiście wolę hrabiego
I co z tego, że wygra Jaro? Zmieni się niewiele. Od niemal trzech miesięcy śp. Lech nie jest prezydentem, a nie zauważyłem jakoś wzmożenia ustawowo-projektowego ze strony PO. Mam wrażenie, że im by nawet było na rękę, gdyby wygrał JarKacz, bo mieliby znowu argument, dlaczego nic nie są w stanie zrobić...
Prześlij komentarz