Wiosna nie sprzyja Bydgoszczy. Budząca się do życia natura powoduje bowiem, że również w naszych radnych żywiej krążą soki, w związku z czym radni zaczynają MYŚLEĆ. Jak już wymyślili zwężenie Mostowej (co z tego wyniknie, można było się przekonać w ostatni poniedziałek: obok Kaskady budowano podest do beer-burdelu sięgający połowy deptaka, a na płycie Rynku odbywał się jakiś koncert; w tej sytuacji przez grupy widzów trudno było się przecisnąć), to stwierdzili, że nie ma co spoczywać na laurach, i wykoncypowali przeniesienie Łuczniczki. Rzekomo stoi ona w mało eksponowanym miejscu, w dodatku w pobliżu publicznego kibla. Quelle horreur! No więc plan jest taki: pomnik Barciszewskiego da się na Wełniany Rynek, Łuczniczkę zaś na nowy skwer na rogu Mostowej i Grodzkiej (ciekawe, czy będzie celowała w Sowę)... Drapię się w głowę, ale za żadne skarby nie potrafię wymyślić, gdzie w tym rejonie ma się znaleźć miejsce na „mały amfiteatr” (chyba że amfiteatrzyk? kukiełkowy?), granitowe schody, ławeczki, „tryskacze i kolorowe światła”? [Przed chwilą odkryłem, że tak to ma wyglądać (plik .rar)]. Ale architekt miasta nie ma z tym problemu, już „w zeszłym roku opracowaliśmy koncepcję zaaranżowania nowej przestrzeni publicznej przed spichrzami”, więc ja też na razie będę spał spokojnie. Natomiast w tym śmiałym planie brakuje mi jednego elementu: co począć z budynkiem Teatru Polskiego. Przecież, jeśli trzymać się słów pana architekta, on również znajduje się na peryferiach centrum! Mam taki pomysł: może w całości przenieść go po prostu na plac Teatralny...? Natomiast co do pomnika Barciszewskiego, to myślę sobie tak, moi drodzy: po jego przeflancowaniu na Wełniany Rynek w dawnym miejscu pozostanie całkiem smakowita działeczka... Hmmm... czyżby pp. Sowa, Bulanda i Mucha mieli już jakiś pomysł na jej zagospodarowanie?
Swoją drogą, to mam taką propozycję, żeby do wszystkich bydgoskich pomników dorobić gustowne postumenty z kółkami. W ten sposób zyskamy możliwość prostego przetaczania ich z miejsca na miejsce w dowolnym momencie, zgodnie z np. życzeniem inwestora. Wyobraźmy sobie Pomnik Walki i Męczeństwa na lawecie - czyż to nie imponująca wizja?! Dodatkowo pozwoliłaby na rozwiązanie trwających sporów wokół tego pomnika: jest impreza na Rynku, przetaczamy monumencik za Farę. Impreza skończona - pomnik wraca na płytę, możemy znowu czcić pamięć pomordowanych... Ale po co ograniczać się do pomników już istniejących?! Czy nie byłoby słuszną koncepcją stworzenie biustu na kółkach, przedstawiającego miłościwie nam panującego Pana Prezydęta? Można by go wytaczać w przeddzień odbywanych przez Niego spotkań z mieszkańcami poszczególnych dzielnic miasta, by wdzięczna ludność składała pod nim kwiaty... A cała Rada Miasta na kółkach? Jakie cudne, ponadpartyjne konstelacje można by tworzyć!!!
A tak już w poważniejszym tonie pisząc: dlaczego władze miasta wydają się dążyć do skomasowania wszystkich atrakcji w okolicach Starego Miasta? Czyżby obawiały się, że wycieczki poza jego obręb obnażą zaniedbania, brud i odpadające tynki, będące świadectwem ich nieudolności i leserstwa?
Jakże pięknie by było, gdyby nasi włodarze skupili się wyłącznie na czynnościach, w których tak znakomicie się spełniają...
Swoją drogą, to mam taką propozycję, żeby do wszystkich bydgoskich pomników dorobić gustowne postumenty z kółkami. W ten sposób zyskamy możliwość prostego przetaczania ich z miejsca na miejsce w dowolnym momencie, zgodnie z np. życzeniem inwestora. Wyobraźmy sobie Pomnik Walki i Męczeństwa na lawecie - czyż to nie imponująca wizja?! Dodatkowo pozwoliłaby na rozwiązanie trwających sporów wokół tego pomnika: jest impreza na Rynku, przetaczamy monumencik za Farę. Impreza skończona - pomnik wraca na płytę, możemy znowu czcić pamięć pomordowanych... Ale po co ograniczać się do pomników już istniejących?! Czy nie byłoby słuszną koncepcją stworzenie biustu na kółkach, przedstawiającego miłościwie nam panującego Pana Prezydęta? Można by go wytaczać w przeddzień odbywanych przez Niego spotkań z mieszkańcami poszczególnych dzielnic miasta, by wdzięczna ludność składała pod nim kwiaty... A cała Rada Miasta na kółkach? Jakie cudne, ponadpartyjne konstelacje można by tworzyć!!!
A tak już w poważniejszym tonie pisząc: dlaczego władze miasta wydają się dążyć do skomasowania wszystkich atrakcji w okolicach Starego Miasta? Czyżby obawiały się, że wycieczki poza jego obręb obnażą zaniedbania, brud i odpadające tynki, będące świadectwem ich nieudolności i leserstwa?
Jakże pięknie by było, gdyby nasi włodarze skupili się wyłącznie na czynnościach, w których tak znakomicie się spełniają...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz