Widok tańczącego Davida Byrne'a jest dość intrygujący, żeby nie powiedzieć zabawny. Sam kawałek z kolei to niepokojąca wrzutka na przeuroczym albumie nagranym wspólnie z Brianem Eno, o którym to albumie zresztą wspominałem niedawno. Pierwotna opinia się mocno zmieniła; to JEST przyjemna muzyczka do słuchania w pracy, ale uważne przesłuchanie płyty skutkuje odkryciem warstw, nastrojów i klimatów, które powodują, że całość zapada w pamięć na dłuższy czas. Jest u mnie w ciągłej rotacji. Bardzo mi się podoba, że David Byrne, mimo upływu czasu, wokalnie trzyma wysoką klasę, podobnie zresztą - zachowując wszelkie proporcje - jak Peter Hammill...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz