IDL

2009-01-30

Polityki...

...na tym blogu miało być jak najmniej, ale trzęsie mnie po prostu, jak słyszę wyniki najnowszych sondaży. Najpierw dziś rano w Trójce usłyszałem, a teraz czytam w Wyborczej, że gdyby Donek poszedł w prezydenty, to - zdaniem ludu - najlepszym zastępcą na stanowisku premiera byłby „Atrakcyjny” Kazimierz Marcinkiewicz (to ten po prawej). Jego urocza buźka tak zapadła Polakom w pamięć, że wielu najchętniej nosiłoby go na rękach... Czy ci biedni ludzie nigdy się niczego nie nauczą? A może po prostu lubimy, jak rządzą nami hipokryci, kabotyni i buce, bo w porównaniu z nimi wydajemy się sobie lepsi?

2009-01-18

Drogi porośnięte juniperem, 1

Naprawdę zacznę robić listę najbardziej kretyńskich tłumaczeń usłyszanych/uwidzianych w telewizorze/kinie/radiu! Przed chwilą kuknąłem przypadkiem w telewizor, na kanale TV4 leci jakiś program o Aniołkach Charliego (tych nowych, z Lucy Liu, Drew Barrymore i Cameron Diaz). Częścią programu jest quiz, padają pytania dotyczące aktorek, odpowiadają jacyś tam ludzie, pewnie znani. No i jedno z pytań brzmi „Which of the Angels starred in the highest grossing movie of 2004?”, a jakiś debil-„tłumocz” przekłada je jako „Który z Aniołków wystąpił w najobrzydliwszym filmie roku 2004?”. Oczywiście, na widok czegoś wyjątkowo niesmacznego Amerykanin czy Anglik zawołałby „Gross!”, ale tłumaczowi z chociaż jednym zwojem mózgowym powinna dać do myślenia forma „grossing”, a dodatkowo obecność słówka „highest” (będącego najwyższą formą przymiotnika „high”), a nie „most” (służącego m.in. do tworzenia formy najwyższej przymiotników). Warto też w słownikach zaglądać poza pierwszą definicję... Potem wystarczy już tylko lekki wysiłek umysłowy i trzaskamy zdanko w stylu „Który z Aniołków Charliego wystąpił w najbardziej kasowym [dosł. najwyżej zarabiającym] filmie 2004 roku?” (szybki rzut oka w Gugiel podpowiada, że Cameron Diaz w Shreku 2).

Ciąg dalszy niewątpliwie nastąpi.

PS. Tytuł notki pochodzi z tekstu usłyszanego na kanale Discovery - kolejnej niewyczerpanej studni kretyńskich tłumaczeń - a dotyczącego poboczy włoskich dróg porośniętych jałowcem (Juniperus communis L.)...

2009-01-16

Mózg mi wyciekł

Dopadł mnie przeraźliwy katar z bólem głowy, taki przesadnie wyciekowy i męczący... Nie jestem w stanie logicznie myśleć, a co dopiero pisać. Mimo więc faktu, że rozpocząłem już kolejny wpis, który miał się ukazać wczoraj albo dzisiaj, odpuszczam tymczasem, tym bardziej, że wydarzenia związane z wpisem toczą się na tyle szybko, że trudno za nimi nadążyć...

Ja chcę być zdrowy!!!

2009-01-13

Katolickie siły szybkiego reagowania...

...czyli krótka opowieść z cyklu „Nikt się nie spodziewa księżego kropidła” (bez podtekstów, proszę!). Otóż zbulwersowała mnie omawiana i opisywana przez TVN sprawa dzieciaczka, podrzuconego przez matkę do konfesjonału. Bulwersujący był dla mnie nie sam fakt po(d)rzucenia - to zdarza się niestety zbyt często - co błyskawiczna reakcja księdza, który nawet nie próbując zatrzymać kobiety (bo coś nie chce mi się wierzyć, że Mimo jego szybkiej reakcji, kobiety nie udało się zatrzymać), podjął natychmiast decyzję o ochrzczeniu dziecka na miejscu, od ręki. Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, to jakim prawem to zrobił? Z tego, co wiem, Polska nie jest państwem wyznaniowym czy religijnym, a Konstytucja wyraźnie mówi o rozdziale Państwa od Kościołów. Oczywiście, dziennikarze TVN, którzy relacjonowali to wydarzenie, nawet słowem nie zająknęli się na ten temat.

Druga myśl, która mnie naszła, to o dwulicowości - podrzucone dziecko ksiądz ochrzcił bez wahania, gdyby natomiast przyszła do niego ze swoim dzieckiem para ludzi żyjących w tzw. związku partnerskim, to mieliby zapewne z chrzcinami poważny problem.

Trzecia sprawa - w materiale podano informację, że jeżeli nie znajdą się biologiczni rodzice dziecka, to załatwienie adopcji wydłuży się do miesięcy, a maluch trafi do domu dziecka. Ja pierniczę, co jest ważniejsze, dobro dziecka czy przestrzeganie jakichś nieżyciowych przepisów? Dzieciak to nie jest pęk kluczy, który wypada z kieszeni, rodzice nie zgubili go podczas pikniku w lesie, tylko - nie wnikając w przyczyny ich decyzji - ŚWIADOMIE zostawili go obcym ludziom, zrezygnowali z niego. W tym momencie wydawałoby się, że najważniejszą i najpilniejszą do załatwienia rzeczą byłoby znalezienie domu dla maluszka. Niestety, przepisy są ważniejsze. Tak samo, jak w przypadku urzędników, również pokazywanych w TVNie, którzy nie mogą (nie chcą) przydzielić rodzicom karmionego pozaustrojowo dziecka lepszego lokalu mieszkaniowego, przez co rodzice mają do wyboru zostawić je w szpitalu do chwili ukończenia 18 roku życia, albo... oddać rodzinie zastępczej, gdzie będzie miało lepsze warunki! Urzędniczka, na którą wypadło wypowiadać się do mikrofonu, z wielkim zafrasowaniem na twarzy oznajmiła, że ma związane ręce...

2009-01-12

Barkarz

Poprzez ostatnie dyskusje i publikacje dotyczące odwołania Dombrowicza z funkcji prezydenta Bydgoszczy trafiłem na niezwykle ciekawy blog Barkarza. Autor pisze o sprawach, o których nie miałem wcześniej zielonego pojęcia, czyli o funkcjonowaniu ruchu na wodach śródlądowych i związanych z nim rozwiązaniach technicznych w sposób przystępny i ciekawy. Fajna lektura.

2009-01-08

Sam się Potop!

Od jakiegoś czasu trwają w naszym mieście próby restauracji rzeźby-fontanny „Potop”, postawionej w 1897 roku, a zdemontowanej i przetopionej przez hitlerowców pod koniec II Wojny Światowej. Czy to próby nie są dość aktywne, czy też bydgoszczanie niezbyt hojni, faktem jest, że udało się jak dotąd zebrać kasę na dwa modele w skali 1:8 i model niedźwiedzicy z młodym w skali 1:1. Do tego powstał mały model całości z czekolady!!! Teraz stowarzyszenie zabiera się do odlewania z brązu pierwszego elementu fontanny, właśnie tej niedźwiedzicy, który ma być gotowy na wiosnę. Nie wiem, jakie były (jeśli były) kryteria wyboru artysty wykonującego całą robotę, ale patrzę na zdjęcie tego „niedźwiedzia” i widzę skrzyżowanie psa z dromaderem... Maleństwo w pysku też czegoś nieszczęśliwe, z pleców podobne zupełnie do nikogo i w ogóle jakieś takie obwisłe. Jeśli chodzi natomiast o model całości wykonany z czekolady, to mieliśmy niedawno okazję podziwiać to cudo w Galerii Drukarnia. Strasznie nas rozbawiło, że czekoladowemu panu, podtrzymującemu panią i wyciągającemu innego pana z głębin, odpadła rączka, czego nie zauważyli ani twórcy, ani fotograf (albo  przeciwnie, zauważył, i dlatego taki dziwny kadr zrobił). Dzięki temu rzeźba upodobniła się niechcący do greckich dzieł klasycznych. :-) Całość w stylistyce emo (sądząc po grzywce pana). Nie ma co ukrywać, nie podoba mi się, tak samo jak nie za koniecznie podobał mi się oryginał, który zawsze uważałem za co najmniej pretensjonalny, jeśli nie wręcz kiczowaty. Oczywiście rozumiem sentyment, jakim darzą tę fontannę bydgoszczanie. Sądzę jednak, że 100 tysięcy złotych, które przeznaczyły władze miasta na odbudowę Potopu, możnaby było znacznie korzystniej spożytkować. Z drugiej strony lepsza chyba stówka na fontannę, niż pięć stówek na wyssany z palca amfiteatr...

2009-01-06

Noworoczne postanowienia

Zaczął się kolejny rok, warto więc podjąć jakieś decyzje. Co prawda noworoczne postanowienia mogą podobno przynieść więcej szkody niż pożytku, niemniej głupio jakoś zaczynać rok tak po prostu... Tym bardziej, że ten start dziwny jakiś jest - zazwyczaj już w okolicach Wigilii miałem poczucie końca czasu, a z kolei pierwsze dni stycznia tchnęły kompletnie pierwotną niewinnością początku świata. :-) W tym/minionym roku tak nie jest, może ze względu na różne choroby i inne zamieszanie, które towarzyszy mi w ostatnich tygodniach.

Tak więc pierwsze moje postanowienie to RUCH! Sezonowa jazda na rowerze do i z pracy jest OK, ale piąty rok pracy na siedząco zaczyna zbierać swoje smutne żniwo. :-( Siada kręgosłup i ogólna sprawność ruchowa... Trzeba by zacząć chodzić na basen, ale to i tak za mało. Od dwóch dni uprawiam „poranną gimnastykę” i przeraża mnie, że przy skłonach z trudem sięgam podłogi! Hmmm, może powinienem robić skłony w przód? ;-)

Druga sprawa, to pisanie... Po raz tysięczny zresztą. Chciałbym przynajmniej co 2-3 dni wrzucać nowy tekst na bloga, po prostu po to, by odzyskać dawną wprawę w pisaniu. Oczywiście w moim życiu nie dzieje się zbyt wiele rzeczy wartych uwiecznienia, co znaczy, że musiałbym zacząć przyglądać się wszelkim drobiazgom... ubarwiać... konfabulować... podsłuchiwać... DarkMan72.pudelek.pl - brzmi nieźle!

No i trzecia rzecz: zreaktywować się towarzysko. Życzyliśmy sobie noworocznie częstszych spotkań w liczniejszych gronach, dobrze byłoby tych życzeń dotrzymać. W ciągu ostatnich 10 dni widziałem pewne osoby częściej, niż przez poprzednie 4 miesiące! :-)

A poza tym to szczęśliwego Nowego Roku. ;-)