IDL

2009-10-26

Dla mnie to skarb

Wielokrotnie w różnych sytuacjach dawałem wyraz swojej głębokiej niechęci do wyrobów polskiego przemysłu muzycznego, do tych różnych Grabaży, Kazików, Lao Che... Są oczywiście chlubne wyjątki od tej reguły (np. Armia, „Der Prozess” - rewelacja!), jednak gdyby Unia Europejska wprowadziła w dziedzinie muzyki analogiczne wymogi, jak te dotyczące krzywizny bananów (albo ogórków), to moim zdaniem nasze uszy i poczucie estetyki tylko by na tym skorzystały.

Z tym większym dla siebie samego zaskoczeniem muszę stwierdzić, że nowe dzieło Katarzyny Rooijens (de domo Szczot) jest ogórkiem prostym jak norma UE przykazała, i nawet po rozłożeniu go na kawałki nie wychodzi z tego mizeria. :-) Składa się owa płyta z 11 różnorodnych utworów, znakomicie zrealizowanych, część z nich nasuwa skojarzenia z polską muzyką przełomu lat 1970/1980 (tak, to komplement!), a jednocześnie całość brzmi nowocześnie. Dodatkowo dużym plusem dla mnie jest to, że nie ma tutaj spinania się na przebój ani debilnych tekstów o paście avocado czy smarowaniu chleba ludźmi. Muzycznie jest spokojnie i bardzo oszczędnie, nawet żywsze utwory nie są przeładowane pomysłami aranżacyjnymi. Płyty słuchałem już kilkanaście razy - najprzyjemniej jest późnym wieczorem, a dzisiaj przejdzie jeszcze test na wypasionych słuchawkach :-) - i nie znudziła mi się ani nie nuży przy kolejnych odtworzeniach. Tak więc polecam.

Brak komentarzy: