IDL

2007-08-09

Dość wyzysku ludzi pracy!

Wczoraj odwiedzili nas dawno nie widziani znajomi. Atmosfera jak zwykle przednia, toczyliśmy rozmowy na tematy różne, pękło kilka flaszek wina i piwa. Koło jedenastej Dzik na tyle zgłodniał, że zdecydowaliśmy się zamówić pizzę. Najpierw zadzwoniliśmy do naszej ulubionej pizzerii, ale niestety, zamówienia przyjmują tylko do 22:45. W tej sytuacji zadzwoniliśmy do Pizerii Reno, na której już kiedyś się solidnie sparzyłem, ale z braku laku... Pani przyjęła zamówienie, my przyjęliśmy pozycję wyczekującą. Po godzinie ścierpły nam plecy, po kolejnych trzydziestu minutach Dzik z Anną stwierdzili, że spadają do domu. Rzecz jasna, w tym momencie zadzwoniła komórka - pan przywiózł upragnione jedzenie. Kiedy płaciliśmy, rzuciłem do pana „Pewnie ciężki dzień”? Na co on odparł - „Jestem pół godziny po normalnym terminie zakończenia pracy”. Przypominam, było wpół do pierwszej w nocy!

Z kolei jakieś dwa czy trzy tygodnie wcześniej przyszedł pan naprawiać Internet. Pogadaliśmy trochę; na moje pytanie, czy mają dużo pracy, odparł, że tego dnia zapowiada się robota do północy. Jak stwierdziłem, że pewnie chociaż przedpołudnia ma wolne, to się dziwnie uśmiechnął i stwierdził „Taaa, dzisiaj wstałem o piątej rano”.

Piszę o tych dwóch sytuacjach, bo cholernie wkurza mnie wykorzystywanie ludzi. Ci kolesie, z którymi rozmawiałem, to młode chłopaki, po dwadzieścia parę lat. Muszą zapieprzać od rana do nocy, przy czym założę się, że za najniższą stawkę. Co prawda wyczytałem dzisiaj, że firmy coraz bardziej dbają o swoich pracowników, ale dotyczy to pewnie dużych przedsiębiorstw, a nie firemek takich, jak np. piekarnia pizzy...

Dlatego wołam: PRECZ Z WYZYSKIEM LUDZI PRACY!!! :-)))

PS. Sorry za kolejną zmianę kolorystyki, ale znowu naszło mnie na eksperymenty. Mam nadzieję, że ten wystrój zagości na dłużej.

4 komentarze:

Winnie_The_Poo pisze...

Co do wyzysku, to ja już coś o tym wiem ;-)

Mój kuzyn pracował w sklepie meblowym. Zajmował się rozwożeniem zamówionego towaru. Czasami miał całkiem spory kawał drogi do zrobienia, a zarobki, krótko mówiąc, bezczelnie niskie... bo ok. 1500 zł.

Potrafił wstawać o 6:00 rano i wracać o północy. Nie mogłem nawet na spokojnie piwa z nim "obalić".

Na szczęście dzisiaj pracuje w Szkocji i miesięczny zarobek w tamtym kraju, jest jak 3 miesiące twardego harowania w tamtym polskim meblowym sklepie.

No i gdzież ta sprawiedliwość?

Ja też mam w tej sprawie wiele do powiedzenia, ale wolę się nie odzywać, bo szlag mnie trafi ;-)

Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Co do wyzysku...Niezły temat,choć w Polsce poprawiać się zaczyna.Pracuję w małej firemce na Dolnym Śląsku,bawimy sie tam różnoraka reklamą i musieliśmy jako pracownicy podnieść bunt, żeby szef do nadgodzin wliczał nam wszelkie półgodzinne dłuższe zostawiania w firmie :(Prawo stało po naszej stronie,ale nie sposób było udowodnić ta nasza wydłuzona pracę :(. Teraz jest ok, choc juz sie pilnujemy z dziwewczynami- jest nas troje.Winnie_The_Poo ma rację- Polacy nie potrafia sie przeciwstawić szefostwu, bo nie ma u nas instrumentów prawnych, a wiadomo- czemus biedny, bos głupi, czemus głupi- bos biedny... Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

...ciekawostka - jakoś tak nagle zapadła TAM cisza, czyż nie? ;)))))
i czyż to nie dowodzi słusznośći mojej tezy?....
Tak, tak, mój drogi Watsonie, dedukcja to królowa nauk ;>

Winnie_The_Poo pisze...

@ darkman72

Oj, chyba żeś zapracowany, bo nowego posta ani widu, ani słychu ;-)

Mi ostatnio też czasu brakuje, no i żony mojej również ;-)

Pozdrawiam i odwiedź czasem :-)


@ Mask&Mirror

A Pani co? Nie raczy odpisać? ;-))) Hehe, nie no żartuję, ale jeśli jesteś ciekawa mojej przygody z muzą, to zajrzyj na wpis "Gdy kobieta..."- coś tam skleciłem :-)

I pozdrawiam również :-)