IDL

2008-02-19

Kalendarz Bydgoski 2008

Wpadł mi niedawno w ręce najświeższy numer Kalendarza Bydgoskiego, rocznika obchodzącego właśnie 40-lecie istnienia. Nie czytuję regularnie tego periodyku, jednak ogólnie wiadomo, że jest to wydawnictwo bardzo zasłużone i interesujące, zawiera wiele przydatnych, ciekawych informacji. Tym bardziej smuci fakt, że bieżące wydanie jest tak niestaranne edytorsko i merytorycznie. Błędów tych nie ma może wiele, jednak, jak mówi przysłowie, „diabeł siedzi w szczegółach”. Tym bardziej, że wydawcą Kalendarza jest Towarzystwo Miłośników Miasta Bydgoszczy, na czele którego stoi były dziennikarz Dziennika Wieczornego, Jerzy Derenda. Irytują więc błędy w stylu „za tem”, „na prawdę”, wykorzystanie znaków interpunkcyjnych na zasadzie całkowitej przypadkowości. Do tego pojawia się co najmniej jeden poważny błąd merytoryczny: w tekście fetującym 18 rocznicę ukazywania się Expressu Bydgoskiego pada stwierdzenie, że w połowie lat 90. na bydgoskim rynku działały (oprócz EB) dwie gazety o długoletniej tradycji: Ilustrowany Kurier PolskiDziennik Wieczorny. Tymczasem funkcjonowała wtedy (i funkcjonuje zresztą do dziś) również Gazeta Pomorska, dziennik o 60-letniej tradycji. Żeby było śmieszniej, kolejny artykuł po wspomnianym o Expressie Bydgoskim traktuje właśnie o niej...

Zresztą samo TMMB to instytucja dość dziwaczna, której działalność nie jest chyba szerzej znana nikomu poza kręgami wtajemniczonych. W księgarniach można znaleźć publikacje przygotowane czy sponsorowane przez Towarzystwo, jednak jak na organizację, która w statucie ma wpisane „krzewienie umiłowania swego miasta, jego tradycji i kultury, tak w regionie, jak kraju i za granicą”, jest ono bardzo słabo słabo widoczne w mieście na co dzień. Ciekawi mnie, na przykład, czy TMMB - mieszczące się na obrzeżach Wyspy Młyńskiej - zareagowało w jakiś sposób na opisywane przeze mnie niedawno estetyczne koszmarki na Wyspie? Nic o tym nie wiem.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Miłośnicy soków, ciastek i pierdzenia w stołek. Tak bym skwitowała ich działalność, widując z okien co wnosili do swojego lokum.. wiem, bo w końcu przez 21 lat mieszkałam z nimi w jednym kwadracie, jakby to ziomale ;) powiedziały..

Anonimowy pisze...

Wydaje mi sie ze to co napisałes zupełnie mija sie z prawda... wystarczy poszukac w internecie informacji z dobrej ręki a każdy bedzie wiedział czym zajmuje sie TMMB a ktoś kto tak głupio gada to rzezcywiście wystawia tylko sobie swiadectow..brak słów...

3Pixer pisze...

@ Anonimowy

Ale o której części piszesz? O pierwszej, w której przytaczam fakty, błędy znalezione przeze mnie w Kalendarzu? Czy o drugiej, gdzie stwierdzam, że TMMB jest instytucją mało widoczną? Jak sam piszesz, "wystarczy poszukać w Internecie" - tego typu instytucja powinna być widoczna w mieście, w którym działa, bez konieczności szukania informacji o niej w sieci. Żeby oddać sprawiedliwość - ostatnimi czasy TMMB ożywiło się, próbując utemperować kolejne szaleństwa Dombrowicza, i chwała im za to.