IDL

2008-09-19

Żywot Ryana

Moje zainteresowanie klubem Manchester United rozpoczęło się na dobre dopiero w okolicach 1999 roku, tak więc przegapiłem całą wspaniałą erę, gdy gwiazdą drużyny był Eric Cantona, czego bardzo żałuję.

Jest jednak ktoś, kto łączy tamte czasy z późniejszym okresem sukcesów (od roku 1999) i obecnymi czasami. Obserwując poczynania Manchesteru United od 9 lat, dochodzę do wniosku, że jest to mój ulubiony zawodnik tej drużyny (zwłaszcza po odejściu Ruuda Van Nistelrooya). Tą osobą jest Ryan Giggs, człowiek, który zapisał tak piękną kartę w historii angielskiej piłki nożnej, że nawet pobieżne przejrzenie jego osiągnięć przyprawia o zawrót głowy. Dość napisać, że grając przez niemal osiemnaście lat w pierwszym składzie MUtd zdobywał gole w każdym sezonie, ma oszałamiającą liczbę asyst (289 na 535 meczów w Premier League), a dodatkowo jest zawodnikiem, ktory wystąpił najwięcej razy w barwach swojego klubu (758, więcej niż legendarny Sir Bobby Charlton). Każdy, kto widział chociaż jeden z jego niesamowitych rajdów lewą stroną boiska, musi przyznać, że jest to piłkarz niezrównanej klasy.

Piszę o tym wszystkim dlatego, że prawdopodobnie zbliża się niestety koniec jego kariery. Odbywają się spotkania celebrujące jego osiągnięcia, oficjele wygłaszają pochwały i podsumowania... Co prawda Ryan jest zakontraktowany do końca przyszłego roku, ale nie podoba mi się atmosfera tworzona wokół niego. David Seaman grał do czterdziestki - z całego serca życzę tego samego Giggsowi. :-)

Brak komentarzy: