Miało nie być o polityce...
Jedną z rzeczy, które przekraczają moje możliwości pojmowania i przerażają mnie, jest popularność w naszym kraju brunatnej ideologii. O ile jestem jeszcze w stanie to zrozumieć w przypadku moherowych pokoleń, które ksiądz proboszcz ćwiczył w nienawiści do Żyda, to zupełnie nie jestem w stanie wymyślić przyczyn, dla których babrzą się w tym gównie ludzie urodzeni po roku, powiedzmy, 1960.
Jednym z przykładów może być wicemarszałek województwa kujawsko-pomorskiego, niejaki Eckardt. Jest on członkiem (z lubością podkreślam to słowo) Ligi Popierających Romana, co w sumie należałoby potraktować jako okoliczność łagodzącą, ponieważ - jak wiedzą wszyscy dobrze wychowani - nie można mieć pretensji do osób słabych na umyśle. Otóż tenże Eckardt, po niedawnym wyskoku Ojca Derektora (który nazwał panią prezydentową RP „czarownicą” i zaproponował jej odświeżający zabieg eutanazji) wlazł w kakaową gwiazdkę Wielkiego Rydza nie używając do tego nawet kropli wazeliny, co już samo w sobie jest niezwykłym osiągnięciem. Pożałował ojczulka, jaki to on jest biedny, lewacy, masoni i wiadome ośrodki go atakują, nie rozumieją, wypaczają jego wypowiedzi i generalnie manipulują. Pal sześć, gdyby zrobił to w swoim własnym, Eckardtowskim imieniu, ale nie, pan marszałek, zapewne z racji piastowanego urzędu, uznał, że wyrazy ubolewania musi wyrazić w imieniu mieszkańców województwa. Trochę mną tąpnęło, jak to przeczytałem, bo w końcu na jakiej podstawie prawicowy oszołom prawi dusery urzędnikowi Kościoła Katolickiego, twierdząc, że wyraża również moją opinię? Tym bardziej, że jest urzędnikiem państwa, w którego konstytucji zapisany jest rozdział od jakiejkolwiek religii.
Postanowiłem więc wyrazić swoje zdanie na ten temat i odwiedziłem stronę marszałka. No i zmroziło mnie... Za nagłówek strony służy winieta tygodnika „Prosto z mostu”, organu prasowego faszyzującego, antysemickiego ugrupowania ONR. Nie wiem, co w ten sposób Eckardt chce wyrazić, obawiam się jednak, że nic dobrego. Wystarczy zresztą poczytać ostatnie dwa wpisy marszałka, by przekonać się, jak zionie on chrześcijańską miłością i zrozumieniem dla myślących inaczej. A przy okazji wykazuje się doskonałą - jak na osobę o prawicowych poglądach - znajomością cytatów z klasyków ideologicznych minionej, czerwonej epoki. Co tylko potwierdza moją tezę, że obecny obóz rządzący jest ucieleśnieniem ideałów peerelowszczyzny, że to jest prawdziwa postkomuna.
Przypadek marszałka Eckardta to jeden z przykładów na to, jak brunatne gówno wciska się w polskie życie publiczne najdrobniejszymi szczelinami. Inne przykłady: wydawca faszystowskiej gazetki, niejaki Farfał, we władzach telewizji publicznej; kibol Wiechecki jako minister w rządzie mojego państwa; ich polityczni mocodawcy, Maciej i Roman Wielkie Gie, na eksponowanych politycznych stanowiskach w Polsce i Europie. To osoby, o których bywa głośno - a ile jest takich przypadków na szczeblu powiatów, gmin, o których nie mamy zielonego pojęcia?
I jakoś tak przypomina mi się cudowna, sielska scena z genialnego „Kabaretu”: blond chłopię o niebieskich oczętach anielskim głosikiem śpiewa Jutro należy do mnie.
Przerażające.
7 komentarzy:
... a zwłaszcza w kraju, który, jakby "nieco" ucierpiał od tej ideologii i jej wyznawców, czyż nie? zawsze mnie to solidnie dziwiło, jeśli akurat nie wprawiało w stan podkur...wienia, że w tym kraju zyją ludzie, których dziadkowie/ojcowie skonali w szwabskich piecach, a ich potomstwo ochoczo macha łapami w nazistowskim pozdrowieniu...
I obrzydliwe, i pokraczne, jak większość rzeczy w tym smutnym jak zimna cipka kraju...
Co gorsza, okazuje się, że bycie faszystą jest w naszym kraju całkowicie legalne i tolerowane, pod warunkiem, że nie wychodzisz za płotek swojej chatynki: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,4349375.html. Oprócz oczywistych powodów, dla których mnie to przeraża, jest również ten, że politycy pobłażają tego typu zachowaniom, węsząc w tym okazję do zwiększenia czy chociaż zachowania swojego elektoratu, jednocześnie nie zdając sobie sprawy, że ta trucizna powoli wżera się coraz głębiej, i za jakiś czas zlikwidowanie skutków jej działania może już być niemożliwe...
Taaa... No właśnie! Kiedyś stanąłem przed knajpą w Rumii, w moim rodzinnym mieście (noszę od 15- stu lat długie włosy)kiedy podszedł do mnie koleś, którego łysa glaca wyglądała nieco jak twarde jajco przyklejone do kartonu po telewizorze. Spojrzał na mnie, jak na buta, którego świeżo ubabrał sobie gównem i mówi do mnie: człowieku, "utnij" sobie te włosy, bo wyglądasz jak jakiś Jimmy Hendrix niedoruchany! Zacisnąłem pięść i miałem ochotę uderzyć go w pofałdowany karczek, kiedy się zoriętowałem, że na tyłach kurtki ma wyraźnie naszytą hitlerowską sfastykę... Wokół niego stanęło jeszcze kilku takich nalanych karków i wiedziałem, że na walką indywidualną z tym debilem nie mam szans. Faszyści w grupie równi kupie- jak to się mówi poetycko. Zresztą- w tym kraju nie ma co liczyć na tolerancję. Niby jak, skoro rządzącymi są kaczory, giertychy i inne polityczne potwory?
Btw- naziole nie są sympatyczni, kiedy stoją twarzą w twarz i plują się przy każdym słowie jak dziki prosiak ;) Ale co my im mamy do powiedzenia? Shut up and eat cock! ;)
@Winnie_the_poo
Witam na blogu. :-)
Co do poważniejszych spraw: agresja fizyczna, choć też przerażająca, z wiekiem u większości osobników przemija, albo człowiek z czasem nabiera doświadczenia, jak sobie z takimi typami radzić, albo ich unikać. Tymczasem agresja ideologiczna wsiąka powoli - staramy się ją ignorować, z nadzieją, że w końcu przeminie. Jestem ciekaw, ile osób w momencie, gdy Lepper i Giertych dostali się do Sejmu, stwierdziło „Dajmy im porządzić, wyborcy zobaczą, co to za dno, i następnym razem ich nie wybiorą”? SLD miało ambitny plan ucywilizowania Leppera poprzez powierzenie mu funkcji wicemarszałka Sejmu; wiadomo, co z tego wynikło. No i powoli, powoli, jest coraz gorzej - Giertych i Lepper z politycznego folkloru wyrośli na wicepremierów polskiego rządu.
Osobiście najbardziej wstydzę się tego, że krytykować łatwo, natomiast nie stać mnie na podjęcie jakiegokolwiek przeciwdziałania...
Hmmm... wiesz co?
Dla mnie, jako człowieka w miarę tolerancyjnego (w MIARĘ, bo jestem jak najbardziej nietolerancyjny wobec wyżej wspomnianych indywiduów), nie da się chyba nauczyć unikać, czy też ignorować podobnych odmieńców. Jak dla mnie, to po prostu Polska, jako kraj zdegenerowany politycznie, jest jakaś... inna (?) i mam niejakie wrażenie, że to chyba tylko tutaj mają miejsce podobne sytuacje w tak dużym natężeniu... Gdziekolwiek się obrócę, widzę zawistne spojrzenia obcych mi ludzi (wyglądam dość szczególnie, co nie znaczy, że w podobny sposób ludzie powinni mi się przyglądać) i nie jestem w stanie zachować się jak "prawdziwy facet" i dać sobie siana ze swoim nieukrywanym zmieszaniem. Nie wiem co w takich sytuacjach myśleć. Wiem, że pewnie gdybym sam spotkał się oko w oko z łysym idiotą, pewnie dałbym sobie z nim radę, kiedy jednak ma się do czynienia z całą grupą, stadem takich degeneratów, trudno o wyrównanie rachunków w kulturalny sposób (zresztą czy z nimi da się kulturalnie załatwiać sprawy?) Tak czy inaczej, ciekawy temat :-)
Hmmm... wstyd, bo jestem po studiach polonistycznych, a dwa posty wyżej napisałem "zorientowałem" przez "ę". Chyba źle ze mną, powinienem się wyspać ;-)
Prześlij komentarz