IDL

2008-01-14

Czaqu rrrwagrać!

W piątek, 11 stycznia, dzięki uprzejmości przesympatycznego niewątpliwie kolegi Adama ;-), mieliśmy przyjemność uczestniczyć w odbywającym się w lokalnym Radiu PiK koncercie toruńskiego zespołu Czaqu. Była to kolejna odsłona cotygodniowych emisji promujących młode lokalne kapele. Szliśmy bez jakichś specjalnych oczekiwań, tym bardziej że kawałek Czaqu, który usłyszałem dzień wcześniej, podejrzanie kojarzył mi się z niesławnej pamięci zespołem Łzy... My bad.

Goście dali czadu dość konkretnie. Skład czteroosobowy, czyli sekcja rytmiczna, gitarzysto-wokalista i klawiszowiec. Ten ostatni wzbudził chyba największy aplauz - nie dość, że grał w niestereotypowy sposób (przy każdej solówce patrzyliśmy najpierw na gitarzystę... który tak naprawdę nie zagrał chyba ani jednej solówki, wszystko robił klawiszowiec), to jeszcze odstawiał cały show, skacząc przy instrumencie, podśpiewując chórki, generalnie czyniąc cuda. Oczywiście cały zespół dawał radę; na początku chciałem się czepiać perkusisty, że gra schematycznie i ubogo, ale dwa czy trzy kawałki później już o tym nie pamiętałem. :-) Ktoś kiedyś powiedział, że muzyka to umiejętność operowania ciszą, i Czaqu pokazało, jak się to powinno robić. Ciekawa rytmika, odpowiednie wykorzystanie pauz, nieprzeładowywanie utworów muzyczną treścią dają w rezultacie bardzo fajne, wpadające w ucho piosenki. Dodatkowo wokalista, którego głos nie powodował u mnie marszczenia skóry na grzbiecie (przy okazji, gorący pręt w rzyć jury „Polityki”, za przyznanie Paszportu w kategorii Muzyka niejakiemu Grabażowi z zespołu Pidżama Porno), a teksty śpiewał oryginalne i ciekawe. Jak jeszcze tylko popracuje nad zniwelowaniem przesadnej artykulacji głosek „ą” i „ę”, bedzie naprawde fajnie. ;-)

Paradoksalnie, NIE dziwię się, dlaczego zespół nie wydał jeszcze płyty: które radio chciałoby grać w prime time piosenki, w których trzeba zwracać uwagę na muzykę i słowa jednocześnie?!

Sala, w której odbywał się koncert, była zapchana ludźmi, z których dość dużą część stanowili „przyjaciele” zespołu. Cały czas kręcił się ktoś z kamerą, parę osób robiło zdjęcia. Publiczność głównie nastoletnia. Zespół upierał się, żeby koncert oglądać na stojąco, co w tak małym studiu radiowym jednak się nie sprawdziło - kiedy pod koniec koncertu w końcu zwinięto krzesełka, robiąc trochę miejsca, młodzież poskakała do jednego kawałka i tyle... Zresztą publika w ogóle była fajna: kiedy Czaqu zagrało swoją obligatory ballad, wszystkie niunie przytuliły się do swoich misiów, szepcąc sobie nawzajem czułe słówka do uszków. :-)

Reasumując, wieczór był udany i z niecierpliwością czekam na kolejny koncert w najbliższy piątek: zagra Kumka Olik, zespół z Mogilna z niesamowitym potencjałem; szkoda, że tak paskudnie spalili się na festiwalu w Opolu w zeszłym roku... Ale liczę, że w radiowym studiu dadzą z siebie wszystko. :-)

3 komentarze:

Maciej pisze...

Cieszę się. Tak po prostu. Przedstawiłeś kolejny dowód, że gdzieś poza tym, co bezustanie chcą nam wmówić "wiodące" stacje radiowe i telewizyjne, powstaje dobra muzyka. Nie znam zespołu Czaqu (a chętnie poznam,tym bardziej, że klawiszowiec wymiata;-))). Kumka Olik znam tylko z reportażu z festiwalu w Opolu, w którym wypadli troszkę śmiesznie (choć nie mogę im odebrać naturalności i determinacji).
Uczestniczyłem w festiwalu LowFi, który podniósł mnie na duchu i dał nadzeję (gdzie tam, przekonanie), że młodzi ludzie (znaczy się między 16 - 20 rokiem życia, bo sam czuję się młody, choć mam ciut więcej) słuchają świetnej muzyki, ba nawet ją tworzą (dowód? Chociażby George Dorn Screams - dla mnie bomba).

PS
A propos Grabaża. Lubię faceta. To punkowiec jest. Nie wymagajmy od niego dobrej dykcji. Ale łeb na karku ma. I dobre testy pisze. A i muzyka całkiem całkiem.

3Pixer pisze...

Maciej, ja Cię proszę! Teksty o smarowaniu chleba ludźmi to dobre teksty?! Z drugiej strony, na pewno nie jestem obiektywny, bo nie cierpię 99% polskiej muzyki... Jesssu, jak słyszę Pidżamę Porno, Strachy na Lachy albo inny Kult, to normalnie żyć mi się odechciewa. :-)

3Pixer pisze...

BTW, jako że wczoraj byłem trochę nieprzytomny, nie napisałem, skąd tytuł mojego posta... To fragment tekstu utworu Czaqu wyjaśniający, skąd się wzięła nazwa zespołu. Fragment w prawidłowym zapisie brzmi: „Trza k... grać”. Podczas wykonywania tego numeru Radio PiK przezornie puszczało reklamy... ;-)